Tegorocznej edycji Dni Kultury Gminnej oraz uroczystości wręczania Aniołów Kultury Gminy Lubin towarzyszył recital. Uznany aktor Zbigniew Zamachowski, wraz z akompaniującym mu Romanem Hudaszkiem, dali wspaniały występ, w którym piosenki przeplatały się z anegdotami z życia sławnych ludzi i wspomnieniami aktora.
Zbigniew Zamachowski jest utalentowanym i znanym aktorem filmowym, teatralnym, dubbingowym ale także kompozytorem, autorem tekstów i piosenkarzem. Towarzyszący mu Roman Hudaszek to muzyk, kompozytor i dziekan wydziału jazzu w PWSZ Nysa. Przygotowany przez nich recital pokazał także , że obaj panowie mają do siebie bardzo dużo dystansu, jeszcze więcej poczucia humoru, o talencie muzycznym i wrażliwości nie wspominając.
Zbigniew Zamachowski obchodzi w tym roku 40-lecie pracy artystycznej. Recital rozpoczął autorskim utworem „W małym miasteczku”, który opowiadał o Brześciu, z którego pochodzi. Aktor natychmiast nawiązał bardzo dobry kontakt z liczną publicznością, przed którą żartował sam z siebie.
– Taki światowy aktor Robert de Niro, do świetnego filmu ”Wściekły byk” przytył 30 kilo, a potem schudł. A mnie się udało nie schudnąć- mówił na przykład śmiechem.
Autoironia towarzyszyła wielu opowieściom, dla przykładu kolejna:
– Byłem w Dublinie, lało jak z cebra schroniłem się więc pobliskim sklepie z odzieżą, a tam ekspedientka z polskim imieniem na identyfikatorze. Chwilę porozmawialiśmy, potem pobiegła na górę po swoją koleżankę, żeby wziąć autografy. Schodzi kolejna Polka i po niedługim czasie mówi: koleżanka entuzjazmowała się, że mamy w sklepie kogoś sławnego. Myślałam, że to Colin Farrell, schodzę…. a tu takie rozczarowanie….
Choć trudno często zdefiniować piosenkę aktorską, autoironiczny Zbigniew Zamachowski przytoczył definicje autorstwa Wojciecha Młynarskiego: „Piosenka aktorska jest wtedy gdy aktor gra, że śpiewa”. Widać było jednak, że muzyka i śpiew jest jego wielką miłością i pasją.
Aktor fantastycznie wykonał kilkanaście piosenek, prawie każdą z nich okraszając anegdotą ze swojego życia lub przyjaciół. Wspominał na przykład jak zaczynał kiedyś recital znaną piosenką „Bo we mnie jest seks” i gdy rozsunęły się sceniczne kotary zamarł z przerażenia widząc na sali wyłącznie męską publiczność.
Wielu osobom zawód aktora kojarzy się z samymi przyjemnościami – błysk fleszy, kolorowe czasopisma, sława, sukcesy, pieniądze.
– Gorzej jak sami w to uwierzymy. Na szczęście co chwilę zdarzają się i mnie, i moim przyjaciołom sytuacje które ściągają nas szybko na ziemię – mówił ze śmiechem. Opowiedział jak to Janusz Gajos, na Festiwalu gwiazd w Międzyzdrojach odcisnął swoją dłoń. Kilka godzin później przez przypadek zobaczył i usłyszał, jak pewna kobieta przymierza dłoń do jego odcisku i ze zdziwieniem stwierdza, że dłoń aktora jest bardzo mała. Na co jej mąż odpowiada, że jakby i ona nic nie robiła jak ten Gajos, to też by miała małe dłonie.
Zbigniew Zamachowski podkreślał, że w ciągu 60 lat swojego życia, w tym 40 lat pracy zawodowej miał wielkie szczęście do ludzi. Występował m.in. z Jeremim Przyborą, Wojciechem Hasem czy też Agnieszką Osiecką.
Okazał się także multiinstrumentalistą, grał na klawiszach gitarze, flecie, czy też harmonijce ustnej. Jego opowieści o muzyce, aktorach i o życiu wciągały i fascynowały.Urzekał piękną polszczyzną i kulturą bycia. Po każdym z prezentowanych utworów rozlegały się gromkie brawa, często salwy śmiechu ale były także chwile zadumy i wzruszenia, na przykład po utworach Jaromira Nohavicy i Bułata Okudżawy. Aktor zaskoczył wiele osób i rozbawił do łez rewelacyjnym wykonaniem „Baranka” autorstwa Stanisława Staszewskiego czyli ojca znanego Kazika.
Był oczywiście także utwór na bis, a udany występ i aplauz po nim aktor tak podsumował:
– Teraz już wiem jak się czuli The Beatles…