Ogród Freya w Bukownej, prowadzony przez Annę i Ryszarda Rawskich oraz „krainę kwiatów i… skosów” czyli ogród Alicji Maćkowiak z Osieka odwiedziły ogólnopolskie telewizje. Te wyjątkowe miejsca już wiosną zobaczą widzowie TVN i TVP1.
– Jestem zauroczona Gminą Lubin. Przejeżdżając przez nią widziałam daniele, sarny i żurawie. To niesamowite. Poznałam wspaniałych, ciepłych ludzi, kochających swoje ogrody, którzy są jednocześnie bardzo odpowiedzialnymi i znającymi się na swoim fachu ogrodnikami – mówi Maja Popielarska, prowadząca program TVN „Maja w Ogrodzie”.
Miejsce jak zaczarowane
Z jaskółkami pod dachem, zaskrońcami przy domu i zimorodkami obok stawu rozkwita Ogród Freya w Bukownej, a razem z nim właścicielka Anna Rawska. Przed dwudziestoma laty zostawiła wygodne mieszkanie na jednym z lubińskim osiedli, przeprowadzając się do niszczejącego, półtorahektarowego gospodarstwa w Bukownej, gdzieś na krańcu Gminy Lubin…
Trudno uwierzyć, że kiedykolwiek było tu inaczej. Feeria barw w krzewach, drzewach i kwiatach, a do tego jedyna w swoim rodzaju ogrodowa architektura zapierają dech w piersiach. To właśnie ogród państwa Anny i Ryszarda Rawskich odwiedziły ostatnio dwie ogólnopolskie telewizje, których ekipy zgodnie stwierdziły, że Ogród Freya w Bukownej to ewenement w skali kraju.
– Nie ukrywam te słowa to miód na moje serce, wielka radość i satysfakcja, bo przy takim areale i ilości pracy, której rośliny od nas oczekują – nie ukrywam – przychodzą też chwile zwątpienia i rodzą się pytania w stylu „co ja sobie wzięłam na głowę”? Ale gdy wszystko zaczyna kwitnąć, wątpliwości mijają, bo obcowanie z naturą to wartość bezcenna – mówi Anna Rawska.
Pierwsze prace w ogrodzie pani Ania wykonywała zupełnie sama.
– Sąsiad pokazał mi jak sieje się trawę. Potem już robiłam to sama: wałowałam, grabiłam. Szybko jednak okazało się, że mój kręgosłup tego nie wytrzymuje. Od tego czasu mam współpracowników. Włożyliśmy tu wiele pracy. Ziemia na początku była oporna, wysypaliśmy tony mączki bazaltowej, ale widać efekty. Kiedyś nie można było wbić łopaty, a dziś sama mogę wkopać roślinę niemal w każdym miejscu. Satysfakcja jest ogromna, bo ziemia w końcu się poddała: żyje, pachnie i oddycha – dodaje pani Anna.
Właścicielka ogrodu nie jest sama, może liczyć na męża. Pan Ryszard – co prawda – nie od razu podzielił pasję żony, ale po kilu latach gdy ziemia zaczęła wydawać plon w postaci bajecznych roślin, z wielkim zaangażowaniem włączył się w aranżację ogrodu. Wkomponowane w roślinność architektoniczne perełki – to jego dzieło.
Pergola zrobiona z resztek wierzby i paneli, koliba, która na pierwszy rzut oka absolutnie nie powinna się trzymać czy jedyny w swoim rodzaju pomost w kształcie fortepianu, precyzyjnie odwzorowujący instrument – to efekt pracy pana Ryszarda.
Fortepianowy pomost to zresztą nie przypadek, ale wirtuozerskie połączenie pasji pani Anny do ogrodu i muzyki.
– Maja Popielarska zaskoczyła mnie pytaniem co jest trudniejsze: gra na fortepianie czy praca w ogrodzie? Bez wątpienia jedno i drugie wymaga wiedzy i cierpliwości. Ani ogrodu ani gry na fortepianie nie można zostawić samym sobie. Ogród momentalnie zarasta, a człowiek traci umiejętności. Systematyczność jest potrzebna w obydwu przypadkach, bez niej nic nie wychodzi – tłumaczy Anna Rawska.
Ogród Freya w Bukownej w przeciągu zaledwie tygodnia odwiedziły dwie ogólnopolskie telewizje TVN i TVP1 realizujące programy „Maja w ogrodzie” i „Rok w ogrodzie”.
Członkowie ekip telewizyjnych nie ukrywali zdziwienia bujną roślinnością, której w innych częściach kraju nie udaje się przetrwać z powodu niskich temperatur.
– Nie miałam pojęcia, że część roślin śródziemnomorskich, tulipanowiec, ambrowiec czy hebe rosną tylko u nas. Jak się okazuje jesteśmy najcieplejszą częścią Polski z wyjątkowym mikroklimatem – mówi Anna Rawska.
Maję Popielarską urzekła bliskość natury w jakiej żyją gospodarze ogrodu, fakt że mieszkają z jaskółkami, dbają o zaskrońce, a przy stawie wygospodarowano miejsce dla zimorodków.
– Bliskość natury jest oczywiście cudowna, ale niesie ze sobą pewne konsekwencje – śmieje się pani Anna. – Gdy jaskółki w maju się gnieżdżą, to mamy brudno, bez względu na to, jak często sprzątamy. Nowa elewacja domu – to kolejne nowe gniazda, bo jaskółki wyjątkowo cenią sobie czystość. Rekompensuje nam to jednak wyjątkowy śpiew małych piskląt. Ponad estetykę zawsze stawiam potrzeby roślin. Jeśli w jednym miejscu coś im nie odpowiada, przesadzam je w inne. Nie wszędzie mamy równiutko przystrzyżony trawnik, bo musimy myśleć o owadach. Jak będą owady, to będą i ptaki – tak działa mechanizm naczyń połączonych – dodaje.
Anna Rawska przyznaje, że realizacje ogrodniczych programów w jej ogrodzie to niesamowita przygoda.
– Poznałam przesympatycznych ludzi. Zastanawiam się czy są tacy, bo natura zmienia ludzi, czy zawsze tacy byli i dlatego postawili na zawodowy kontakt z przyrodą. My ogrodnicy jesteśmy pokorni, planujemy, siejemy, układamy, ale natura i tak robi swoje. Posadzony ostatnio przez mnie mamutowiec rośnie cztery metry na rok. Za 20 lat będzie całkiem spory. Ciekawa jestem jak będzie wyglądał. Nie martwię się, mam czas, poczekam…
Alicja w krainie kwiatów i… skosów
Ekipa programu TVN „Maja w Ogrodzie” odwiedziła także ogród pani Alicji Maćkowiak z Osieka. Wejście na posesję od ulicy Miedzianej nie zdradza wiele, ale za bramą kryją się prawdziwe cuda.
– Zastosowanie rzadko spotykanych skosów, wieloplanowość, niezwykłe połączenie roślin, wyjątkowy klimat, a także elementy aroma i koloroterapii – tak pokrótce architekt zieleni scharakteryzował ogród pani Alicji.
– Gdyby nie stał obok mnie, w życiu nie wiedziałabym, że mówi o moim ogrodzie – śmieje się Alicja Maćkowiak. – Tu wisi, tam dynda, tu można obciąć, a to się zostawi – tak to określam po swojemu – dodaje właścicielka ogrodu.
A jednak architekci krajobrazu nie mieli wątpliwości, że osieczański ogród warto pokazać.
Zupełnie intuicyjnie pani Alicja zbudowała unikalną przystań, niezwykłą, wielobarwną oazę.
Przygodę z ogrodnictwem rozpoczęła na niewielkim balkonie w bloku, gdzie królował trójklapowy bluszcz, pnący się do okien sąsiadów. Skrzydła rozwinęła jednak przed dwudziestoma lata, gdy wraz z mężem przeprowadziła się do Osieka.
– Wszystkiego musiałam się uczyć. Na początku wsadzałam cebulę do góry nogami, a tylko dzięki pomocy sąsiadki rozróżniałam, które kwiaty właśnie mi wzeszły. Dla mnie była to czarna magia. Dziś wiem czego potrzebuje lobelia i jak często podlewać hortensję, ale wiedza przychodzi z czasem – tłumaczy pani Alicja.
Nie ma klucza ani projektu, zgodnie z którym tworzyła swój ogród.
– Z ogródkiem jest jak z kobiecą szafą, zawsze zmieści się w niej jeszcze jedna bluzka, a w ogrodzie kwiatek. Podczas realizacji programu dowiedziałam się na przykład, że lilie nie powinny znajdować się koło krzewów, a u mnie rośną i to całe lato, bo co dwa tygodnie dosadzam po parę cebulek. Kupuję te rośliny, które mi się podobają i później zastanawiam się, co z tego wyjdzie – dodaje z uśmiechem.
Pani Alicja ma swoje sposoby, które pozwalają jej utrzymać przepiękny ogród i pozostawić sobie jednocześnie odrobinę czasu, by móc się nim nacieszyć.
– Ściółkowanie czyli mielenie przyciętych roślin i skoszonej trawy, którymi następnie nawożony jest ogród zapewnia mu doskonałą wilgotność i swoisty mikroklimat. Latem dzięki temu mam mniej podlewania – tłumaczy.
Rewelacyjnym pomysłem, którym zainteresowała się ekipa TVN jest zastosowanie plastikowej rurki z wywierconymi otworami, dzięki której woda czy nawóz dedykowane są określonej roślinie.
– Podpatrzyłam to we Francji i od razu zastosowałam u siebie. Myślę o swoim ogrodzie nawet wtedy, gdy jestem kilka tysięcy kilometrów od niego, ale rośliny tę miłość odwzajemniają.