Jest sołtysem od 2015 roku, czyli już drugą kadencje zarządza Raszową i dba o polepszanie jakości życia swoich sąsiadów. Sołtys prowadzi działalność gospodarczą i jest dumnym mężem Bogusławy. Jest również szczęśliwym dziadkiem Gabrysi (7 lat), dla której zrobi wszystko.
Zapytany o to co udało mu się zrobić w czasie sołtysowania odpowiada:
Jestem zadowolony z tego, że zrobiliśmy fosę, na której co roku odbywają się zawody kajakarskie. Przeznaczyliśmy na nią prawie milion złotych, które udało nam się pozyskać od gminy Lubin i z dofinansowania Unii Europejskiej. Mamy piękną zajezdnię autobusową, która jest chlubą naszej wsi. Co roku również robimy 50-100 m chodnika, bo brakuje nam bezpiecznych przejść wzdłuż ulicy. Jestem też dumny z tego, że nasi mieszkańcy mogą w końcu korzystać ze światłowodu. Na pewno w czasach pracy i nauki online przydaje się lepsze łącze.
Sołtys bardzo sobie chwali współpracę z radą sołecką, która jest dla niego jak „druga prawa ręka”, bo pierwszą jest żona Bogusława.
Gdyby nie Rada Sołecka i radny Robert Piekut nie udałoby nam się zrobić połowy projektów, które są zrealizowane. Zawsze mogę na nich liczyć i nigdy nie muszę martwić się, że mnie zawiodą.
Wnuczka dla sołtysa jest bardzo ważna i to z jej pomocą udało się posunąć do przodu plan utworzenia placu zabaw.
Gabrysia mówiła, że nasz plac zabaw jest biedny- śmieje się sołtys- i dzięki niej zmotywowałem się aby stworzyć miejsce dla dzieci. Problem z pracami był jednak spory, ponieważ plac jest umiejscowiony w parku, który jest wpisany na listę zabytków i rozmowy z konserwatorem były trudne. Oprócz nowych zjeżdżalni zrobimy tam również kącik dla seniora i boiska sportowe do piłki nożnej i koszykówki – mówi Eugeniusz Gut.
Sołtys zapytany o największą bolączkę wsi odpowiedział zatroskany:
Niestety jest to droga łącząca Raszową z Raszową Małą. Jest ona w tragicznym stanie, wygląda jakby należała do Lasów Państwowych jako droga przeciwpożarowa. Jednak jest to droga powiatowa, która została chyba zapomniana przez tamtejszych urzędników. Byliśmy już wiele razy u starosty, jednak cały czas odbijamy się od ściany. Mam nadzieję, że w końcu uda nam się ją zrobić. Tam nie ma nawet wylanego asfaltu, a jeżdżą tamtędy autobusy dowożące nasze dzieci do szkoły.